sobota, 13 czerwca 2015

Wiadoma rzecz - stolyca!

Z przyczyn całkowicie od nas zależnych (głównie z lenistwa) długi czas nic nie opublikowaliśmy, za co szczerze przepraszamy naszych wiernych czytelników (czyli głównie siebie nawzajem). Żeby nieco nadrobić zaległości opowiemy Wam o Hanoi.
Atrakcji jest tutaj bezliku: można zrobić sobie na przykład pamiątkową drewnianą pieczątkę, nawiedzić doczesne szczątki wodza wetnamskiej rewolucji w okazałym mauzoleum (ponoć jak nowe!), zjeść psa z rusztu lub pierogi w polskiej knajpce. Najłatwiej jest się jednak zgubić w gąszczu uliczek starówki, co zdarzyło nam się kilkukrotnie.
Topografię miasta opanowaliśmy dopiero dzięki szczególnemu nawykowi tutejszych (wietnamskich i chyba w ogóle azjatyckich) rzemieślników i handlarzy. Mianowicie niemal każda ulica ma swoją specjalizację: przy jednej można kupić głównie kwiaty, przy następnej miotły i wiklinowej kosze, ta obok to uliczka z zabawkami, a sąsiednia z lustrami, itd... Wystarczyło zatem zapamiętać, że nasz hostel stoi przy ulicy "metalowej" do której droga prowadzi przez "dewocjonalną" i "odzieżową", a na ulicy nieopodal można nabyć smar do silników na kilogramy. Genialnie proste! :-)
Dodać trzeba jeszcze, że spoziewaliśmy się chaosu na drogach i wielkomiejskiego hałasu - wiadomo stolyca, za to miło zaskoczył nas deszcz - w końcu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz