Ojciec nietoperz, matka małpa, dziad żaba, a babka sowa, tak mniej więcej domorośli zoolodzy (za jakich się z dumą uważamy) określiliby pochodzenie tarsierów.
Te śmieszne, mniejsze od dłoni stwory dzień spędzają wisząc na drzewie i drzemiąc. Są delikatne i niemal bezbronne. W nocy jednak zamieniają się w szybkich, zwinnych a niekiedy nawet brutalnych łowców wszelkiej maści żuczków, jaszczurek, a nawet małych ptaków. Mają jeszcze jedną cechę: od razu zaskarbiają sobie sympatię obserwatorów.
Nieopodal zaczynają się już Wzgórza Czekoladowe, o miłym dla oka kształcie porozrzucanych po horyzont biustów w rozmiarze trudnym do przeszacowania. Podobno przybierają one szlachetny kolor czekolady. My widzieliśmy je w zielono-buro-seledynowm odcieniu (określenie Agaty). Jak widzicie miejsce to nietuzinkowe i pobudzające wyobraźnię :-)
Takie cuda tylko na filipińskiej wyspie Bohol!