Bangkok można poznawać różnymi zmysłami: można podziwiać świątynie, wsłuchiwać się w rytmiczne stukanie tuk-tuków, można wdychać zapachy kadzidełek, przypraw i spalin, można też...jeść. Nie trudno zgadnąć, że wybraliśmy tę ostatnią drogę i jako ludzie z zasadami będziemy się jej trzymać do końca podróży:-)
Najpyszniejsza z poznanych przez nas części Bangkoku jest chińska dzielnica, choć i niektóre ze specjałów serwowanych na Khao San potrafiły wywołać głośne mlaskanie. I jedynie robaki...wbrew oczekiwaniom były naprawdę bez smaku.
smacznego !!!!!!!!!!!!! który to gotowany pies???
OdpowiedzUsuńMiśki Kochane!!!! Smacznego podrózowania, całuśki i uściski! Uważajcie tam na siebie :* Malvix:D
OdpowiedzUsuń