Wyjeżdżasz sobie spokojnie na drogę, a tu agresywny, zaparkowany samochód naciera na Ciebie, żeby poharatać Ci palec u nogi i na kilka dni pozbawić możliwości kąpieli w oceanie (Ja).
Albo znowu zgraja małp goni za Tobą żeby wydrzeć Ci z rowerowego koszyka te kilka bananów, których udało Ci się nie zjeść. A Ty pędzisz na łeb na szyję rowerem bez łańcucha (Mścichu).
To Kep to jednak dziwne miejsce:-P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz