piątek, 13 marca 2015

Miasto pod opieką dziecka.

Cebu to brzydkie i chaotyczne miasto i nie zamierzamy na siłę przekonywać, że jest inaczej. Fakt - Cebu nie zachwyca. Jednakże jak zawsze staraliśmy się znaleźć i dobre strony naszego pobytu w nieformalnej stolicy całego archipelagu Visayas'ów.

"Po pierwsze primo" :-) Cebu ma dogodne połączenia lotnicze z Manilą i promowe z innymi wyspami.
Po wtóre, można i tu natknąć się niby przypadkiem na perełki. Jedną z nich jest na pewno bazylika Santo Niño, najstarsza świątynia Filipin, gdzie wierni oddają cześć figurce przedatawiającej (...no tak na oko) 10-letniego Jezusa. Figurkę datuje się na czasy Magellana, który też dotarł do Cebu - tyle, że jakiś czas przed nami.
Można też przeczekać największy upał w pohiszpańskim forcie skąd jest najlepszy widok na ćwiczącą fantazyjne układy taneczne młodzież z pobliskich szkół. Dziewczęta - pycha!
No i na koniec, można zjeść świetną ośmiornicę z rusztu - też pycha! :-)

PS.
Następnym naszym przystankiem był Tagbilaran, miasto które jest chyba nawet brzydsze. No, ale oczywiście nie skreślamy na starcie, będziemy tu jeszcze w drodze powrotnej, wtedy poszukamy jakiś perełek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz